Po zakończonym programie tak jak
zawsze idziemy na party hard. Jak wiecie, nie lubię sukienek, ale skoro to
ostatnia moja impreza ubrałam się tak. http://www.polyvore.com/cgi/set?id=88923411&.locale=pl
Gotowa wyszłam z domu.
- Louis, co ty tu robisz? –
zapytałam, lecz on tylko wlepiał te swoje gały w moją stronę i przytakiwał głową.
- Louis? – pomachałam mu ręką
przed twarzą.
- Tak? – odparł.
- Znowu jesteś pijany? –
zapytałam, na co on się uśmiechnął.
- Nie – odpowiedział.
Nie miałam ochoty podtrzymywać tej zjebanej
rozmowy, więc postanowiłam go wyminąć,
ale Tomlinson złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej siebie tak, że nasze
ciała stykały się.
- Co ty wyprawiasz do cholery?!
– krzyknęłam oburzona. On nawet nie zareagował tylko przygryzł płatek mojego
ucha.
- Chciałem zobaczyć kiedy się
zdenerwujesz – szepnął, a moje plecy przeszły przyjemne dreszcze spowodowane ciepłym
oddechem Louisa.
- I co? Udało ci się? – postanowiłam się nim
troszkę pobawić. Wiem, że to strasznie chamskie, ale może wtedy zrozumie, że
mnie się nie wkurza .
- No właśnie nie – przytaknął
stopą
- Oo, jaka szkoda – powiedziałam
centralnie w jego usta.
- Wyglądasz pięknie, a ta sukienka podkreśla twoje atuty - rozpiął
skrawek zamka.
- Mówisz? – spojrzałam w jego
niebiesko – szare tęczówki.
- Mhmm – jego twarz zbliżała
się do mojej, ale ja w ostatniej chwili
przyłożyłam palec do jego rozgrzanych
warg.
- Nie tu misiu - powiedziałam
słodko.
- A gdzie księżniczko? -
zapytał przyciskając mnie do ściany.
- Przyjdź po imprezie –
cmoknęłam go w policzek widząc nadjeżdżającą taksówkę.
- Do zobaczenia – puściłam mu całusa i wsiadłam do taksi.
*
Weszłam do klubu
i od razu skierowałam się do
baru. Zamówiłam najmocniejszego drinka i usiadłam na kanapie obok Tygerta.
- Hej -
uśmiechnął się.
- No siemka – krzyknęłam
radośnie.
- Jak się bawisz? – zapytał.
- Dobrze, ale świadomość tego, że
przez 2 miesiące nie będzie mnie z wami dobija.
- Dasz radę, ale będziesz mnie
odwiedzać? – zrobił smutną minę.
- No jasne – uśmiechnęłam się.
- Oooo! Patrz kto idzie –
krzyknął Tygert.
- Nie! Tylko nie oni –
powiedziałam, gdy ujrzałam One Direction.
- Hej!! – krzyknęli.
- Hej – powiedziałam bawiąc się słomką od
napoju.
- Idę po drinki – oznajmił Harry,
a ja spojrzałam na zawartość swojego.
- Czekaj idę z tobą – leniwie
wstałam z kanapy, poszłam ze Stylesem do baru, gdzie wcześniej zamawiałam
procenty.
- Jade, wyglądasz zajebiście
– komplementował mnie.
-Czy wy się zmówiliście? -
zapytałam. Nie znoszę jak ktoś mi prawi komplementy, może dlatego,że nie umiem
ich przyjmować.
- Nie, wyrażam swoje zdanie na
temat tego, że wyglądasz pięknie i masz wspaniałą figurę - zilustrował mnie z
dołu do góry.
- Aha – powiedziałam odbierając
moje zamówienie . Niestety moje kalectwo
i teraz dało o sobie znać, ponieważ wpadłam na jakiegoś chłopaka i wylałam na
niego zawartość szklanki.
- No kurwa! – krzyknęłam, a on
się obrócił.
- Emmett? – zdziwiłam się. Po
ubiorze nie wyglądał na takiego, co lubi imprezować.
-Jade? – zaśmiał się.
- Co ty tu robisz? -
zapytaliśmy w tym samym czasie.
- Panie przodem – uśmiechnął
się.
- No właśnie, panie przodem – powiedziałam.
- Zostałem zaproszony przez kolegę, który tu
pomagał – odparł po chwili zastanowienia.
- Mhm. Ja też tu pomagałam i
dlatego jestem.
- Zatańczysz? – zapytał, gdy w
tle zaczęła lecieć wolna piosenka.
- No spoko – Em objął mnie w
tali, a ja zwiesiłam ręce wokół jego szyi.
- Ładnie wyglądasz –
powiedział.
- Przestań – rozkazałam, a on
parsknął śmiechem. Przetańczyłam z Emmettem z jakieś 5 piosenek i poszłam
usiąść. Kątem oka zauważyłam, że Louis jest strasznie zły i może dlatego po
moim tańcu od razu wstał i zaczął lizać się
z prostytutkami.
- Jade, zatańczysz? –z moich
rozmyśleń wyrwał mnie Styles. Zgodziłam się chyba tylko dlatego, że mam słabość
do dołeczków i loków.
Z Harrym tańczyłam najdłużej. W
końcu, gdy moje nogi odmawiały posłuszeństwa zmęczona rzuciłam się na kanapę, lecz
nawet wtedy nie dano mi spokoju, bo poczułam jak mój telefon wibruje. Bez
patrzenia odebrałam.
- Halo? – zapytałam.
- Witaj – znowu ten sam głos.
- Boże, weź wypierdalaj! –
krzyknęłam, po czym się rozłączyłam.
Przy okazji spojrzałam na zegarek; 3:47. Ludzie zaczęli się rozchodzić, a ja sama
skorzystałam jeszcze z toalety i opuściłam klub. Buty mnie tak obtarły, że
postanowiłam iść na boso.
Maszerując tak przez ciemną
ulicę, pomijając fakt, że jestem schlana
i kroczę zygzakiem, miałam straszną ochotę zapalić. No, ale nie miałam przy
sobie papierosa -_- . Zrezygnowana szłam
dalej, gdy znajdowałam się przed bramą
mojego domu ujrzałam tą samą sylwetkę co
przed wyjściem na imprezę.
- No nareszcie – przemówił, gdy
mnie zobaczył.
- Co ty tu robisz? – zapytałam.
- Kazałaś przyjść – pacnęłam
się otwartą ręką w czoło.
- Nie ogarniasz sarkazmu? – usiadłam
na ławeczce przed domem.
-Ogarniam, ale za bardzo mnie
pociągasz, żebym nie przyszedł – wymruczał prosto do mojego ucha. Miałam ochotę
mu przywalić! Może dlatego, że tak na mnie działa, a ja go przecież nie lubię i
uważam, że jest brzydkim zwykłym dupkiem. Zresztą udowodnił to dzisiaj w klubie
jak tańczył dzikie tańce z dziwkami.
- Jade, czy wiesz, która jest
godzina? – usłyszałam głos matki. Zrezygnowana obróciłam się w stronę drzwi i
ujrzałam Amandę, która palcem wskazywała
na swój złoty zegarek, który dostała od
Danna.
- Zapewnie zaraz się dowiem.
- Nie pyskuj. Marsz do domu! –
krzyknęła, a ja się zaśmiałam.
- Będę pyskować, nie jesteś
nikim ważnym – powiedziałam jej prosto w oczy.
- Marsz do domu.
- Nie widzisz, że nie jestem tu
sama – wskazałam na Louisa. Amanda wzięła głęboki wdech.
- Louis pójdzie do pokoju gościnnego
– spojrzała na bruneta, a on pokiwał głową, że się zgadza.
- Mi się nigdzie nie
śpieszy – oznajmiłam.
- Dziecko, ja już siły na
ciebie nie mam! - wykrzyknęła i weszła do domu. Między mną, a Louisem zapadła
cisza, która wcale nie była uciążliwa.
Oparłam się o ławkę, podniosłam głowę do góry i podziwiałam gwiazdy.
- Dlaczego tak traktujesz swoja
mamę? – przemówił, tym samym wyrywając mnie z transu.
- Nie ważne- odparłam wstając.
Zaprowadziłam Louisa do pokoju gościnnego, a sama glebłam na swoje łóżko. Gdy odpływałam do innej krainy
ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Kto tu wlazł? – zapytałam z
zamkniętymi oczami.
- To ja.
- Nie widzę – odparłam.
- Otwórz oczy – rozkazał, lecz
ja obróciłam się na drugi bok i spadłam z łóżka.
- Auuu – chwyciłam się za
pośladek.
- Chodź, pomogę ci – powiedział
siadając na mnie okrakiem. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a ten zaczął
mnie łaskotać.
- Tomlinson proszę! – krzyknęłam,
a on zbliżył swoją twarz do mojej. Podparłam się na łokciach i ugryzłam go w wargi. Nagle zapragnęłam, żeby go
pocałować. On chyba pomyślał o tym samym, bo jego usta znalazły się na moich w
tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie, lekko muskając się
ustami. Z czasem zrozumiałam co ja robię
i zebrałam w sobie na tyle siły, by go odepchnąć.
- Idź już – kazałam.
-Jade, podobasz mi się – wymruczał.
- Słuchaj, jesteśmy obydwoje pijani. Nie chcę, żeby do
czegoś doszło – kopnęłam go w jaja i ponownie glebłam na łóżko. Niestety
Tomlinson nie posłuchał mojego rozkazu i położył się obok mnie.
- Wypierdalaj no! – powiedziałam, a on się zaśmiał.
- Nie trafie - to ostatnie słowo, które usłyszałam.
*
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Chciałam iść po
wodę, ale ktoś uniemożliwiał mi wstanie.
- LOUIS! – krzyknęłam do jego ucha.
- Jeszcze chwilkę Harry! - odparł, a ja wybuchłam
śmiechem. Stwierdzam, że od dzisiaj zmieniam płeć na Harrego Stylesa.
Uderzyłam go z całej siły w twarz i dopiero wtedy mnie
puścił. Nareszcie mogłam pójść do kuchni
po wodę i jakieś tabletki na kaca. Wychodząc z pokoju zauważyłam Danna.
- Dzień dobry – powiedział, a ja to zignorowałam. Może
było to błędem, bo on gwałtownie podszedł.
- Słuchaj, nie obchodzi mnie to, że nie masz szacunku do
swojej matki.
- No ciekawe dlaczego – wyminęłam go.
Gdy znalazłam się w kuchni wyjęłam z lodówki wodę, a z
szafki jakieś tabletki przeciwbólowe.
Usiadłam na krzesło i zaczęłam przeglądać jakąś gazetę.
Co mnie zaciekawiło na okładce - znajdowałam się ja.
„Jade Bextor odeszła z programu Dom nie do poznania. Czy za sprawą stoi jej matka, czy nowa
miłość?” czytaj dalej na str. 15.
- ŻE JAK KURWA?! – krzyknęłam na cały dom. Czy ludzie nie
mają o czym pisać? Zdenerwowana zajrzałam na podaną stronę i zaniemówiłam, ponieważ
zdjęcia były zrobione całkiem nie dawno.
Byłam tak pochłonięta czytaniem, że nie zauważyłam, że
ktoś mi się przygląda.
- Co tam czytasz? –zapytał, a ja wkurwiona rzuciłam w
niego gazetę.
- ZOBACZ! - rozkazałam, a on podniósł czasopismo i się
zaśmiał.
- Co cię bawi? – zapytałam.
- Twoja reakcja - zmierzyłam go wzrokiem.
- Kocie, myślałem, że będąc w programie rozumiesz co to znaczy być w
gazecie – powiedział tym swoim
uwodzicielskim głosem.
- Kocie? – powtórzyłam.
- Wolisz inaczej? Księżniczko,
królewno, myszko – wymieniał, a ja przyłożyłam
dłoń do jego warg.
- Wolę Jade! Po prostu Jade – puściłam mu oczko.
Z
perspektywy Louisa
Jade nie
zdaje sobie sprawy z tego jaka jest piękna i seksowna. Nie ma takiego faceta,
który nie pożerał by jej wzrokiem. Wiedziałem, że nie mają czystych zamiarów.
Owszem przyznaję, że z początku też chciałem ją przelecieć i zostawić pod
pretekstem kariery, lecz ona była inna, taka wyjątkowa. Wkurzało mnie chyba
najbardziej to, że od naszego pierwszego spotkania nie chce mi wyjść z głowy. Zwykle
poszedł bym do jakiegoś klubu, wyrwał jakąś dupę i przeleciał w łazience, bo
przecież która mi odmówi.
- Louis, idź
się ubrać – z rozmyśleń wyrwał mnie słodki głos brunetki.
- Dobra,
gdzie łazienka? – zapytałem.
- Pierwsze
drzwi od wejścia.
- Okey
–poprawiłem grzywkę i skierowałem się do łazienki. Przemywałem twarz dopóki
zadzwonił mój telefon.
- Jade,
podaj mi telefon! – krzyknąłem. Za chwilę w progu drzwi ujrzałem roześmianą
brunetkę.
Rozmowa
- LOUIS!
CZŁOWIEKU, GDZIE TY JESTEŚ?! – krzyknął zdenerwowany Harry.
- Jestem u
Jade – powiedziałem przygryzając dolną wargę.
- Chłopaki,
on jest u JADE! – krzyknął i za chwilę usłyszałem jedno wielkie „Uuuu”.
- Ogarnijcie
się.
- Czekaj,
włączę na głośnik – tak jak powiedział tak zrobił.
- Czego
chcecie?
- I jak
dobra jest? – zapytał Zayn.
- Tajemnica.
- Mmm
ok., za 1h mamy spotkanie z Paulem.
- Dobrze
– powiedziałem rozłączając się.
Z
perspektywy Jade
Gdy
Louis znajdował się w łazience, ja konsumowałam płatki owsiane oglądając MTV.
Akurat
leciało Ekipa z Cardiff. Popełniłam
duży błąd jedząc przy tym serialu, ponieważ przy pierwszej lepszej scenie
zachłysnęłam się.
- Jade,
co się stało?– przybiegł Louis i energicznie klepał mnie po plecach.
- Nie
tak agresywnie! – krzyknęłam.
-
Przepraszam – powiedział spoglądając na telewizor.
-
Oglądasz ten program? – zaśmiał się.
- Nie,
a czemu się śmiejesz?
- Bo to
ulubiony program Harrego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~`
~~`
No hejooo :- > Nareszcie jest .
The Versatile Blogger
Siedem faktów o mnie :-O
1. Mam strasznie niską samoocenę
2. Kocham rysować
3. Choruję na insulinooporność
4.Trenuję siatkówkę od 4 lat
5. Kocham marchewki <333
6.Jestem osobą gadatliwą . Najpierw mówię potem myślę
7. Gdy ktoś mnie naprawdę wkurzy potrafię być wredna .
The Versatile Blogger
Siedem faktów o mnie :-O
1. Mam strasznie niską samoocenę
2. Kocham rysować
3. Choruję na insulinooporność
4.Trenuję siatkówkę od 4 lat
5. Kocham marchewki <333
6.Jestem osobą gadatliwą . Najpierw mówię potem myślę
7. Gdy ktoś mnie naprawdę wkurzy potrafię być wredna .